Kilka dni temu otrzymałam wiadomość, która spowodowała, że się popłakałam. Brzmiała ona tak: „Cieszę się, że są takie osoby jak Pani, bo uratowała mi Pani życie. Byłam wykończona wszystkim i nie chciało mi się żyć. Trafiłam na Pani bloga, zaczęłam stosować wskazówki i życie znów nabiera barw.” Dlaczego te słowa wywołały potok łez? Z kilku powodów. Poczułam ogromną odpowiedzialność za to co robię czy piszę i jednocześnie wdzięczność, bo zrozumiałam, po raz kolejny, że to co robię jest ważne i potrzebne. Płakałam również dlatego, że ta wiadomość przypomniała mi okres w moim życiu, który również był pozbawiony barw…Osoby, które znają mnie osobiście maja mnie za wesołą, pewną siebie i dążącą do celu kobietę. Taką, która jak sobie coś postanowi, to to osiągnie. I tak jest ? Taką osobą jestem naprawdę. Natomiast choroba Hashimoto czasami sprawiała, że czułam się bezwartościowym, beznadziejnym i okropnym człowiekiem. To co napiszę za chwilę to mój swego rodzaju coming out. Niewiele osób o tym wiedziało. Kiedyś Hashimoto wymknęło mi się spod kontroli i cierpiałam na stany depresyjne, które przy tej chorobie występują dość często. Byłam wrakiem człowieka. Ciągle płakałam, na niczym mi nie zależało, miałam czarne myśli. Jedyne co czułam to ogromny smutek. Wmawiałam sobie, że do niczego się nie nadaje. Na niczym mi nie zależało. Wszystkie czynności wykonywałam mechanicznie. W ciągu dnia jeszcze się jakoś trzymałam, ale kiedy tylko wracał mój narzeczony, ja wybuchałam. Płakałam i kładłam się spać. Wstawałam rano i po przespaniu 12 – 14 godzin, nadal byłam śpiąca. Nie miałam żadnych marzeń, żadnych celów, żadnych zadań do zrealizowania. Przestałam wychodzić z domu, spotykać się ze znajomymi czy rodziną. W takie stany wpadałam średnio co dwa tygodnie i tyle samo trwały. Po tych dwóch tygodniach jakoś się spinałam i działałam. Wiedziałam, że muszę zrobić jak najwięcej, bo za dwa tygodnie znów nastąpi kryzys. Trwało to półtora roku. Kiedy było ze mną już bardzo źle poszłam do psychologa. Po 15 minutach rozmowy zaproponował wizytę u psychiatry i wzięcie lekarstw. Wiedział, że choruję na Hashimoto, że nie mam uregulowanych hormonów, ale nie miał pojęcia co to za choroba. Łatwiej było skierować mnie do psychiatry. Z perspektywy czasu jestem mu wdzięczna. To mnie otrzeźwiło. Dało mi kopa i kubeł zimnej wody, którego wtedy potrzebowałam. Zawsze byłam osobą proaktywną, samą szukającą rozwiązań i upartą ? I ta sytuacja mi o tym przypomniała.Podeszłam do tego tematu jak do wszystkiego innego, co wcześniej w życiu osiągnęłam. Wybrałam metodę małych kroków. W moim przypadku były to naprawdę małe kroki. Wiedziałam, że stany depresyjne mogą być spowodowane hormonami i niedoborem witaminy D. Postanowiłam, że zawalczę o siebie. Pierwszym krokiem było zrobienie tabelki, z czynnościami do wykonania w ciągu dnia, które wieczorem mogłabym odznaczyć jako „zrobione”. Na liście tej znalazły się takie pozycje jak: umycie zębów, wykąpanie się, zjedzenie czy ugotowanie obiadu. Tak. Nawet z takimi czynnościami miałam wtedy problem. Odhaczanie kolejnych pozycji sprawiało, że znów poczułam, że mam nad czymś kontrolę. Wiedziałam też, że jeśli będę się tego trzymać to wejdzie mi to w nawyk, a ja będę mogła odgruzować kolejny obszar mojego życia. Później, codziennie wieczorem, przed zaśnięciem, na siłę wyobrażałam sobie siebie szczęśliwą, zdrową, spełnioną. Na początku udawało mi się to przez jakieś 30 sekund, ale już to było moim sukcesem. Miałam dziennik, w którym zapisywałam wszystkie czarne myśli, które mnie nachodziły. Czułam, że muszę „wyrzucić” je z głowy. To przynosiło mi ogromną ulgę. Powróciłam do diety bezglutenowej, bez nabiałowej, bez strączkowej i bez cukrowej, czyli odpowiedniej dla osób z chorobami autoimmunologicznymi. Zbadałam niedobory witamin i sukcesywnie je uzupełniałam. Zmuszałam się ostatkami siły woli, aby coś ćwiczyć, wychodzić na spacer, biegać. Oprócz kubła zimnej wody, który dostałam od lekarza, odnalazłam znacznie ważniejszą motywację. Wyobraziłam sobie moich bliskich. Spojrzałam na siebie ich oczami. Wyobraziłam sobie, co oni widzą, patrząc na mnie. Krok po kroku, dzień po dniu, trzymałam się swojego planu.Nie mam już stanów depresyjnych. Zawalczyłam o siebie. Dziś wiem, że mam to już za sobą. Dziś wiem, że ten okres w życiu, mimo że nieprzyjemny, był mi potrzebny. Pokazał mi, że jestem silna, że mam wsparcie, że sobie poradzę. Pokazał mi też, że choroba Hashimoto to nie jest tylko „choroba tarczycy” i że jeśli nie jest pod kontrolą, to może wywołać ogromne szkody. Kolejnym przełomem w moim życiu były warsztaty z RTZ (Racjonalna Terapia Zachowania), podczas których wypowiedziałam na głos słowa: „Hashimoto nadało sens mojemu życiu”. Rozpłakałam się i poczułam ogromną ulgę. Przestałam walczyć z Hashimoto. Dziś sama uczę swoich klientów tej metody.Dlaczego to wszystko napisałam? Pomyślałam, że skoro są osoby, które tak jak autorka wiadomości, odbierają moje teksty, to być może jest jeszcze ktoś komu pomogę. Mam nadzieję, że ten tekst przeczytasz Ty i uwierzysz, że Ty również znajdziesz sposób na to, jak sobie pomóc. Pomyślałam, że dam Ci to, co teraz może być Ci najbardziej potrzebne – nadzieję.Tekst ten dedykuję P. R. – autorce wiadomościP.S. Chcę jasno podkreślić, że nie namawiam nikogo do rezygnacji z terapii i leczenia się na własną rękę. Wręcz odwrotnie. Namawiam do tego, aby szukać pomocy, aby znaleźć takiego lekarza, który zdobędzie nasze zaufanie. Różne są oblicza depresji i jest to bardzo poważna choroba, której nie można zostawiać samej sobie. Nigdy nie miałam zdiagnozowanej depresji, bo tej diagnozie się nie poddałam. Być może to co mi się przytrafiło nie jest depresją, ale chciałam jakoś nazwać trwający 1, 5 roku głęboki smutek i rozpacz.Pokaż znajomym:Facebooktwittergoogle_pluslinkedin
Czytam jak o sobie, łącznie z dziennikiem. Oczywiście mam kupioną witaminę D i NK ale nie brałam. Dlaczego??? Teraz już wiem. Dziś wzięłam i to jest mój krok do zmian ? Dziękuję.ReplyJoanna10 kwietnia 2017 at 09:33PermalinkTez borykam sie z ta chorobą.mam tez czesto wzloty i upadki.przeszlam stan depresyjny. Bylam juz zmeczona moim stanem.W tej chwili zrobilam badania i postanowilam ze dam sobie rade.jestem umowiona z dietetyczka i zaczynamy wszysto od nowa.ReplyKamilaPost author10 kwietnia 2017 at 10:41PermalinkBrawo! Trzymam kciuki. Zmiana diety jest bardzo ważna. I bardzo szybko następuje poprawa samopoczucia.ReplyAsia10 kwietnia 2017 at 10:24PermalinkJa nie mam postawionej diagnozy Hashimoto, ale te stany depresyjne mam bardzo często.Znajoma mi radzi aby jeszcze się zbadać.Endo zrobiła usg, są gózki, ale hormony TSH w normie .Kazała przyjść za rok. Narazie chodzę do terapeuty, tyle.Co jeszcze mogę zrobić aby poprawić samopoczucie i odzyskać radość i równowagę.Jestem też bardzo rozkojażona i ciągle czegoś zapominam.Jestem nieaktywna zawodowo, bo brak mi zapału i determinacji.Co radzisz,?ReplyKamilaPost author10 kwietnia 2017 at 10:40PermalinkBadałaś przeciwciała? Zrobienie USG, TSH, FT3, FT4 i przeciwciał właśnie dopiero daje pełny obraz. I dopiero wtedy można stwierdzić czy jest Hashimoto. Co to znaczy TSH w normie? Dla lekarzy norma TSH to 2,5. Dla ludzi chorujących – 1. Sprawdziłabym jeszcze poziom wit. D i wit B. I na pewno odpowiednia dieta. Pomoc terapeuty jest bardzo ważna i jeśli masz taką możliwość to kontynuuj to.ReplyDispleasedCat10 kwietnia 2017 at 18:34PermalinkMam wrażenie, że ten tekst jest o mnie…od ponad roku walczę z depresją, o swoim hashimoto dowiedziałam się pół roku temu…biorę antydepresanty, leki, wit D, ale niestety nie potrafię się z tego wygrzebać. Straciłam kontrolę nad swoim życiem. Ten tekst dał mi jednak iskierkę nadziei, że da się z tego wyjść. Dziękuję i pozdrawiam ?ReplyAgata10 kwietnia 2017 at 23:12Permalinkhej, Wiesz, powodem braku poprawy samopoczucia może być sprawa bardzo prozaiczna – źle dobrany antydepresant lub w za małej dawce. Ja mam hashimoto i chodziłam do 4 psychiatrów, biorąc różne tabletki. Okazało się, że mój lek, który mi przepisał jeden doktor w malutkiej awce, w takiej właśnie małej dawce o zgrozo – dodatkowo wzmacnia objawy depresji. Poszłam na akademię medyczną i wytłumaczono mi, że ten lek działa ale w dużej dawce. Dziś biorę prawie największą i WRESZCIE po 1,5 roku nietrafionych leków jest bardzo duża zmiana. Więc uszy do góry! Dieta + truchtanie na świeżym powietrzu 2-3 razy w tygodni już to Ci poprawi humor. Ja nie radzę w stylu „cioci dobra rada” – ja mówię, jak jest u mnie i co mi autentycznie pomaga.ReplyMiśka11 kwietnia 2017 at 08:49PermalinkCzy przy Hashimoto i niedoczynności tarczycy mogą być problemy ze wzrokiem? Od sierpnia mam diagnozę i biorę leki, mam wzloty i upadki a teraz jeszcze wzrok szwankuje ;-(ReplyKamilaPost author11 kwietnia 2017 at 10:00PermalinkMogą być.ReplyAdrienne Isabel11 kwietnia 2017 at 10:28PermalinkTeż mam Hashimoto i często takie stany zrzucam na to że jestem beznadziejnym człowiekiem, gdy tymczasem to choroba macza tu swe palce. Dziekuje za przypomnienie!ReplyKamilaPost author11 kwietnia 2017 at 10:36PermalinkPolecam się na przyszłość;)ReplyRuda11 kwietnia 2017 at 11:58PermalinkOd kiedy to przy Hashimoto odpowiednia jest dieta bezglutenowa ? Nie ma Pani pojecia na ten temat wiem lepiej nie głosić takich teorii. Dieta bezglutenowa musi być stosowana gdy ktoś jest uczulony na gluten ! Prawdopodobieństwo wystąpienia tych dwuch chorób jest ale powinno być potwierdzone przez lekarza. Stosowanie diety bezglutenowej na własna rękę może wyrządzić Większa szkodę…. nie polecam wierzyć w takie bzdury i porozmawiać z lekarzem immunologiem a nie z kimś kto jest aż couchem….ReplyKamilaPost author12 kwietnia 2017 at 08:35PermalinkJestem coachem i jako coach nie mówię ludziom co mają robić. Jako coach wspieram ludzi w osiąganiu ich celów i odnajdywaniu motywacji wewnętrznej do działania i poprawy jakości życia. Nie jestem lekarzem ani dietetykiem. We wpisach na blogu dzielę się jedynie moimi doświadczeniami i tym co mi pomogło. Niejednokrotnie podkreślam, że to co pomaga mi, nie musi pomagać. Swoją dietę i supelementację mam uzgodnioną z lekarzem endokrynologiem oraz dietetykiem. Są lekarze endokrynolodzy i immunolodzy, którzy twierdzą, że dieta bezglutenowa jest szkodliwa i są też tacy (Ci do których ja chodzę), którzy uwzględniają ją w swoich zaleceniach. Wiem też, że gdy tylko wracam do glutenu, nabiału, strączków to wracają również wszystkie objawy i złe samopoczucie, łącznie ze stanami depresyjnymi. Dlatego nadal będę trzymać się tych zaleceń.ReplyRóża11 kwietnia 2017 at 18:24PermalinkBardzo dobrze ,że coraz więcej się mówi o tej chorobie ,która wyniszcza nasz organizm.Ja dowiedziałam się po zrobieniu USG tarczycy.Wypisałam sobie na kartce swoje objawy izachowania i poszłam do endokrynologa,który po przeczytaniu spytał o wiek i czy jeszcze miesiączkuję.Doskonale wiedziałam że to nie są objawy menopauzy i nie dałam się zbyć.Po zrobieniu pozostałych badań tarczycy ewidentnie wyszło że to Hashimoto.Leki biorę te same ,ale staram się ograniczać gluten i laktozę ,a ponieważ nie pracuję -zaczęłam szydełkować by inaczej mijał mi czas.Pozdrawiam was dziewczyny ..